Prababciny biszkopt

Do umilenia popołudniowej zabawy najlepiej nadaje się proste domowe ciasto. Przepis na ten biszkopt dostałam od mojej prababci. Nie pamiętam, żeby robiła to ciasto według innej receptury. Kiedy zabierała się do pieczenia prosiła mnie o pomoc przy zdejmowaniu starej wagi z najwyższej kuchennej półki. Nie mogła wdrapywać się na krzesło, miała za słabe nogi. A ja, mała dziewczynka, która uwielbiała śledzić każdy babciny ruch, chętnie służyłam pomocą. Zdejmowałam wagę i odważniki, dokładnie ważyłam składniki, ubijałam, ucierałam i cieszyłam się, gdy biszkopt rósł wspaniale, a słodki zapach wabił do kuchni po kolei najpierw naszego psa, a potem pradziadka... Gdy można już było go kroić, prababcia sprawiedliwie dzieliła te pyszności pomiędzy domowników. Szczęśliwy gość, który akurat trafił do nas w odwiedziny... Do tej pory we wspomnieniach o prababci pojawiają się na pierwszym miejscu jej słodkości...



waga jajek = waga mąki (najlepiej krupczatki)= waga drobnego cukru

łyżka mąki ziemniaczanej
łyżeczka pasty waniliowej

Mąkę pszenną i ziemniaczaną przesiać . Oddzielić białka od żółtek.
Białka ubić z cukrem na sztywną pianę. Cały czas mieszając, ale już na na niższych obrotach, dodać żółtka i pastę waniliową. Na koniec delikatnie szpatułką wmieszać mąkę, tak by powstała jednolita masa, następnie przelać ją do formy.
Piec do pół godziny w temperaturze 200 stopni C, tak by wierzch pięknie się zrumienił. Po wyłączeniu piekarnika zostawić ciasto jeszcze na jakiś czas w środku do ostygnięcia przy uchylonych drzwiczkach.
Biszkopt polany syropem klonowym, miodem lub z dodatkiem bitej śmietany i owoców smakuje wybornie!

Spróbujcie koniecznie, Aneta

Komentarze

Popularne posty